środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 8

Tu ukazuję, że jeszcze nie doszło do starcia z Aizenem oraz iż Ichigo nie wylądował jeszcze w Hueco Mundo. Rozdział 8. Nic dodać nic ująć. 
Ewa to dla Ciebie pojawił się w tym rozdziale Renji ^^

Piosenka na której "wiecznie" płaczę, więc moim zdaniem pasuje do rozdziału


"[...] Jak oni mogli nam to zrobić? [...]"


Po naszej rozmowie wyszedłem ze sklepu Urahary na zewnątrz aby się przewietrzyć. Dzisiejszy dzień był ciepły i słoneczny. Co jakiś czas powiewał lekko przyjemny, jesienny wiatr, który unosił moje włosy.
Usiadłem na schodach i przyglądałem się niebu. Patrząc na niebieski nieboskłon przypomniałem sobie pierwszą walkę z Grimmjow'em, gdy to ja przegrałem. Była to dla mnie wielka porażka. Wtedy chroniłem swojego honoru oraz Rukii, a co teraz? Czego ja sam pragnę? Moja moc jest wielka, lecz jeszcze nie tak potężna aby pokonać Aizena, a nie dość teraz mam pod opieką Ryunne.
Ry stanowiła dla mnie zagadkę i miłe odkrycie. Przy niej czułem się inaczej. To co powiedziała mi Rukia było prawdą. Ona miała rację. Ja i Ryunne jesteśmy podobni i jest pomiędzy nami jakaś więź. Oboje mamy, aż za dużą moc.
Westchnąłem cicho i podrapałem się po głowie. Zamknąłem oczy.
- Kurosaki-kun - usłyszałem głos Inoue.
Spojrzałem w jej stronę. Dziewczyna trzymała złączone ręce na piersiach i uśmiechała się szeroko. Cała Orihime.
- Tak, Orihmie?
- Mogę się przysiąść? - spytała.
Pokazała ręką na miejsce obok mnie.
- Pewnie.
Rudowłosa zasiadła na schodach i oparła łokcie na kolanach, a podbródek na dłoniach.
- Ichigo-san, nad czym tak myślisz? - zapytała.
Nie zdziwiło mnie jej pytanie. Każdy na miejscu Orihime spytałby mnie o to.
- Nie wiem sam. To wszystko jest takie pogmatwane, Inoue. Ta Ryunne jest tak jakby elementem układanki...
Dziewczyna wciągnęła głośno powietrze.
- Ty też tak sądzisz?
Zwróciłem wzrok na przyjaciółkę ze zdziwieniem. Zastanawiało mnie czemu ona także tak sądzi. Jej spinki zabłyszczały odbijając światło.
- Tak. Ryunne ma coś w sobie, prawda?
Dziewczyna spojrzała w drugą stronę. Dostrzegłem jak wyraz jej twarzy zmienia się stopniowo. Inoue miała zmienny nastrój: raz się uśmiechała, raz była smutna. Teraz widziałem smutek w jej delikatnie zarysowanej twarzy.
- Ichigo-kun, Ryunne-chan ma w sobie złą stronę. Przynajmniej ja mam takie przeczucie. Jej zanpaktou... - zamyśliła się. - ma mroczne reiatsu, a także obawiam się jej imienia. Czy przypadkiem Apokalipsa nie oznacza końca świata?
Jej oczy spojrzały na mnie. Był w nich strach.
Nie miałem pojęcia, że Inoue może myśleć takie rzeczy o bezbronnej dziewczynie, która straciła wszystko nawet wspomnienia.
- Co ty mówisz, Inoue?
Jej oczy zabłyszczały. Dziewczyna oddychała bardzo szybko.
- A czemu została wygnana? Czemu usunęli jej pamięć? - spytała.
- Urahara przecież nam wytłumaczył. Była zbyt silna.
Orihime spojrzała na mnie podejrzanie.
- A czy aby na pewno tylko dlatego?
- Inoue-kun, nie okłamałem was w żadnym calu. Chyba, że nie zostałem poinformowany o innym powodzie.
Spojrzeliśmy do tyłu i ujrzeliśmy Uraharę stojącego w drzwiach z wachlarzem w dłoni. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Złożył wachlarz i podszedł do nas. Ukucnął na przeciwko Inoue.
- Jak to niepoinformowany? - dopytywała Orihime.
Kapelusznik spoważniał.
- O niektórych rzeczach nie mogę wiedzieć, ponieważ to jest ściśle tajne, ale nie zdaje mi się aby Ryunne zrobiła cokolwiek złego. To dobra dziewczyna, która różni się od swojego ojca. Nie jest taka jak Zaraki-san...
- A kto?
Przerwał mu znajomy głos. Wstałem i spojrzałem w stronę źródła. Nie daleko stał Renji, którego długie czerwone włosy spięte w kucyk najbardziej rzucały się w oczy. Miał na sobie czarne charakterystyczne kimono, które noszą Shinigami oraz białą opaskę na czole przykrywającą prawie cały tatuaż.
Renji jak to Renji stał tak jak zazwyczaj z założonymi rękoma na piersi i z ponurym wyrazem twarzy. Brązowymi oczami lustrował naszą trójkę.
- Yo, Renji! - krzyknąłem do niego.
Zmierzałem w jego stronę. Abarai uśmiechnął się szeroko.
- Ohayo, Ichigo! Na jaki temat prowadzicie rozmowę? - spytał.
Zwróciłem wzrok na Uraharę.
- Kisuke-san czy możemy mu powiedzieć?
Kapelusznik w sandałach kiwną głową, a ja zacząłem tłumaczyć wszystko Renji'emu.

******************************

- Nie kojarzę takiej osoby, ale że jest córką Zarakiego? - spytał Renji opierając podbródek o rękę. - Czy my przypadkiem nie powinniśmy o niej, choć trochę wiedzieć? 
Wszyscy oprócz Abaraia stali w okół stołu, a on jako jedyny siedział i pił kawę. Urahara tłumaczył mu każdy szczegół po kolei, ale on i tak nie rozumiał większości. 
- Renji-san, powtórzę po raz kolejny: Ryunne-chan żyła przez całe swoje życie w ukryciu przed resztą Shinigami. O jej istnieniu mieli tylko pojęcie kapitanowie oraz Yamamoto-san, a także Yachiru-san, która była w pewnym sensie jej siostrą - powiedział Urahara. 
Czerwonowłosy pokiwał głową ze zrozumieniem, ale wiedziałem, że za wiele nie doszło do niego. Chłopak przymknął oczy i uśmiechnął się szeroko.
- Będę mógł ją poznać? - zapytał.
Otworzył lewe oko i przyjrzał mi się. 
- Naturalnie - rzekł Kisuke. - ale mam dla ciebie pewne zadanie...
- Darmozjad! 
Usłyszałem krzyk Jinty, który wpadł do pomieszczenia. Dzieciak był niskiego wzrostu i miał czerwone włosy. Za chłopcem weszła Ururu, której czarne włosy jak zawsze były związane w kucyki. Jak zawsze dziewczynka miała smutny wyraz twarzy oraz zaróżowione policzki.
- Jinta-kun, mieliśmy im nie przeszkadzać! - krzyknęła na chłopca. 
Wszyscy mieli zwrócone oczy na to co się właśnie działo. Jinta podszedł do Renji'ego.
- Jak znów tu jesteś to posprzątasz za mnie na podwórku! - rozkazał. 
Abarai uśmiechnął się lekko. Chciał coś powiedzieć, lecz przerwał mu Kapelusznik.
- Nasz gość nie pobędzie tu za długo, więc nie wykorzystacie go. 
Shinigami podniósł oczy na niego. 
- Co masz zamiar przez to powiedzieć, Urahara-san? 
Geta-bōshi uśmiechnął się szeroko i zaczął wachlować się przed twarzą. Czułem, że sklepikarz coś kombinuje i to nie byle co. 
- No cóż, wybierzesz się wraz z Rukią i Ichigo oraz Ryunne do Seireitei. Generalnie pomożesz spełnić im zadanie. 
Renji uniósł prawą brew w znaku zapytania. 
- Czyli? 
- Odzyskać zaufanie Ryunne-san do Kapitana Dowódcy oraz całego Soul Society - wytłumaczył. 
Porucznik szóstego oddziału wstał i spojrzał na mnie. 
- Wchodzę w to.

*******************

- Zapadł wyrok na Ryunne Kenpachi... - cisza. - Wygnanie wraz z wyczyszczeniem pamięci... - znów. - Ryunne trafi do świata żywych w zastępczym ciele oraz z fałszywymi wspomnieniami. Będzie ją pilnował Urahara Kisuke, którego zadaniem będzie utrzymanie ją przy świadomości, że jest człowiekiem. Ryunne Kenpachi, czy podejmiesz się takiemu wyrokowi?
Ujrzałam obraz. Stałam na przeciwko starszego mężczyzny z długą, siwą brodą i ubranym w białe haori. 
Czułam, że mam skrępowane ręce z tyłu. Zamknęłam oczy i opuściłam głowę. 
- Hai...

*******************

Nastała ciemność, a mój głos obijał się o moją głowę, która zaczęła mnie potwornie boleć. Czułam jak przeszywa mnie ból, którego nie mogłam ująć w słowa. 
Czułam jak jestem rozłączana ze swoim Zanpaktou. Zwijałam się z tęsknoty i pustki wewnątrz. To była ta pieczęć. 
Słyszałam głos, który wymawiał zaklęcie. Przy każdym słowie moje cząsteczki duchowe ściskały się mocniej i rozstępowały. Moje serce pękało. Traciłam ją. Traciłam Apokalipsę. 
~ Ryunne, niech oni przestaną! ~ krzyczała z płaczem. ~ To boli! To tak potwornie boli! Ja nie chcę cię opuszczać!
Do moich oczu napłynęły łzy. Łzy rozpaczy i rozłąki. 
- Apokalipsa! - wrzasnęłam. 
Moje ciało zaczęło się rzucać po czymś na czym leżałam. Czułam na sobie łańcuch, który mi nie pozwalał na zbyt wielkie posunięcie. To bolało. Tak strasznie. Obie cierpiałyśmy. Obu nam odbierano sens życia. 
Powoli przestałam czuć kończyny. Każdy najmniejszy ruch stwarzał ogień wewnątrz mnie. Ciało odmawiało posłuszeństwa.
Po raz ostatni otworzyłam oczy i ujrzałam niedaleko stojącego tyłem mężczyznę, który majstrował coś przy moim zanpaktou. Tęsknie wyciągnęłam z wielkim bólem rękę w jego stronę. 
- Apo... ka... lip... sa... - wydyszałam.
Powieki samowolnie opadł, a ja zaginęłam w przestrzeni. 

******************

Obudziłam się z krzykiem od razu siadając na macie. Przebywałam w tym samym pomieszczeniu co wcześniej. 
Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Wrzasnęłam wkładając w to całą siłę. Właśnie ujrzałam najgorsze wspomnienie jakie mogło mi się przypomnieć. 
Wybuchłam płaczem. Płaczem, który wyrażał to jak tam cierpiałam. Jak cierpiałam, gdy odbierali mi to co kochałam. To co zobaczyłam było najgorszą i najokrutniejszą rzeczą jaka kiedykolwiek mogła się wydarzyć. 
Przyciągnęłam nogi do siebie i wtuliłam się w nie płacząc. 
- Jak oni mogli nam to zrobić? - zadałam pytanie skierowane do Apokalipsy. 
~ To bolało ~ wyszeptała moja zanpaktou. ~ Ryu, nie płacz, proszę!
- Jak mam nie płakać?! - spytałam zarazem krzycząc.
Dziewczyna westchnęła.
~ Oni nie rozumieją co to rozłąka... 
- Ryunne? 
Usłyszałam głos Rukii, która pochylała się nade mną. 
Podniosłam wzrok na nią i ujrzałam stojącego za dziewczyną Ishidę, Sado, Inoue, Uraharę, Ichigo, na którego sam widok moje serce się ucieszyło oraz nieznajomego, który miał tatuaże oraz czerwone włosy. 
Ichigo usiadł obok mnie i spojrzał mi prosto w oczy. 
- Czemu płaczesz? - zapytał zatroskany.
Na dźwięk jego głosu uśmiechnęłam się odruchowo, ale po chwili jeszcze więcej łez napłynęło mi do oczu. 
- Ichigo-kun - zwróciłam się do niego. 
Chłopak wyszczerzył się w uśmiechu dzięki, któremu zrobiło mi się ciepło na sercu. Czułam jak się rumienię, lecz po chwili spoważniałam.
- Miałam znów napływ wspomnień. Urywek wyroku oraz zaklęcie pieczętujące mnie oraz Apokalipsę...
- Dlatego płakałaś... - wciął się Urahara. 
Podniosłam na niego wzrok. Dobrze rozumiał w jakiej sytuacji się znajdowałam. Jak bardzo mnie to bolało. 
- Tak, Urahara-san - szepnęłam. 
Wytarłam wierzchem dłoni łzy. 
- To co przeszłaś... było ciężkie, prawda? - spytała Inoue. 
- Hai.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz