Wybaczcie, że taki krótki, ale nie miałam pomysłu i obiecuję, że 2 część tego rozdziału będzie ciekawa. Wiem, że przesłodziłam, ale i tak to miało być już w poprzednim rozdziale, lecz napisałam w tym. Drugą część obiecuję napisać lepiej bo ten to dziełem sztuki nie jest -.-
"- Ryunne, czy ty też...
- Tak, kocham cię."
- Ryu to nie możliwe abyś taka była - powiedział kręcąc głową przecząco na boki.
Spojrzał na mnie i złapał mnie za ramiona. Jego oczy przeszywały mnie na wskroś.
Pochylił się do przodu tak, że jego twarz była zaledwie parę centymetrów od mojej. Czułam jego ciepły oddech na policzku taki miły i delikatny.
Siedziałam wpatrzona w jego osobę jak sparaliżowana. Nie mogłam wykonać jakiegokolwiek ruchu.
On mnie zaczarował... sobą.
- Ichigo, ale ja to czuję... i widzę... to kim kiedyś byłam - wydukałam przez zęby.
On westchnął cicho i chwycił moją twarz w obie ręce. Cała znów się rozpaliłam.
Ichigo przysunął się do mnie bliżej, a na jego twarzy zawidniał szczery uśmiech. Pogładził opuszkami palców moją nagą szyję, na której pod jego dotykiem pojawiła się gęsia skórka.
- Ryunne, w moich oczach nigdy taka nie byłaś i nigdy nie będziesz. Dla mnie jesteś tą osobą, która teraz siedzi na przeciwko mnie i wpatruje się we mnie tymi dobrymi oczami, oczami koloru wzburzonego morza - zaśmiał się pod nosem i przymknął oczy, a po chwili je otworzył. - Znam cię tak krótko, lecz wiem jaka jesteś.
Przełknęłam ślinę. To co on mówił było szczere. Jego słowa płynęły z niego jak rzeka doliną. Takie prawdziwe.
Nie mogłam złapać oddechu po jego wypowiedzeniu. Nie oddychałam przez parę sekund, ale po chwili wciągnęła głośno powietrze.
- Ichigo... - wyszeptałam nie wiedząc co powiedzieć.
Do moich oczu napłynęły łzy. Zamknęłam oczy i zaczęłam płakać.
Płakać gorzkimi łzami.
Jego ramiona przyciągnęły mnie do siebie. Ręką głaskał mnie po głowie.
- Ryu, nie płacz, proszę... - szeptał.
Położyłam rękę na jego torsie jeżdżąc palcem po mięśniach chłopaka. Były twarde, nie zdatne do przecięcia. On był silny i myślę, że jego moc przewyższała nawet moją.
Przymknęłam oczy i wstrzymałam płacz. Nie mogłam płakać.
- Ichigo, dziękuję ci, że cię poznałam bo to chyba najpiękniejsza rzecz jaka kiedykolwiek się stała - powiedziałam do ucha Kurosakiego.
Odsunęłam się od niego ręką i uśmiechnęłam patrząc na jego rozczochraną czuprynę. Dotknęłam dłonią rudych włosów Ichi'ego. Na jego twarzy była wymalowana fascynacja.
- Ichigo...
Chciałam mu coś powiedzieć, lecz on przerwał mi pocałunkiem. Nasze usta złączyły się w jedność. Czułam słodki smak warg chłopaka. Ramionami otoczył mnie, a ja zawiesiłam swoje ręce na jego karku przyciągając go bliżej siebie.
Czułam się wspaniale, a on był taki nieopanowany przy tym zajściu. Wszystko robił gwałtownie, a zarazem delikatnie aby nie zrobić mi krzywdy. Wczepił swoje dłonie w moje włosy i wyjął z nich szpilkę aby je rozpuścić. Opadły na moje ramiona, czarne jak noc.
Dłonią głaskał moje plecy, aż oderwał się ode mnie.
- Ryunne, ja... przepraszam... tak bardzo przepraszam... - rzekł załamanym głosem.
Zakrył swoją twarz dłońmi, które ja po chwili zdjęłam. On patrzył na moje oblicze z szeroko rozszerzonymi oczami, które były zdziwione.
- Ichigo, za co mnie przepraszasz? - spytałam.
Przekrzywiłam głowę lekko w prawo i przyglądałam mu się z tej perspektywy. Zaśmiałam się cicho trzymając nadal jego nadgarstki.
On siedział jak sparaliżowany, drgał. Mrugał powiekami.
- Ryunne, czy ty też...
- Tak, kocham cię.
******************
Noc spędziliśmy w swoich ramionach na nieskończonej rozmowie. Nie potrafiłem sobie wyobrazić wrócenia do swojego pokoju.
Chciałem być jak najbliżej Ryu. Jak najbliżej jej ciała. Jak najbliżej jej serca bijącego w równym rytmie. Razem stanowiliśmy jedność, a to co mi wyznała, że mnie kocha ucieszyło moje serce. Znaliśmy się tak krótko, ale od razu po pierwszych zamienionych słowach czuliśmy, iż jesteśmy dla siebie stworzeni.
"Przeznaczenie - wyszeptała wtulona w mój tors. - Przeznaczenie nas do siebie zaprowadziło."
Sam jej głos, który był tak miły dla moich uszu dawał mi spokój.
******************
Rano obudziło nas pukanie do drzwi. Oboje otworzyliśmy szeroko oczy i rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu.
Przez okna do wnętrza wpadało światło porannego słońca. Ryunne wstała przeciągając się i podeszła do drzwi. Otwierając je rzuciła mi przelotne spojrzenie.
Na korytarzu ujrzałem Ikkaku obok, którego stał Yumichika. Oboje mówili coś do Ryu, a gdy kątem oka spojrzeli do pokoju uśmiechnęli się i po chwili odeszli.
- Co chcieli? - zapytałem.
Dziewczyna postawiła parę kroków w moją stronę i stanęła metr ode mnie. Na jej twarzy widniał grymas. Założyła ręce na piersi.
- Musimy się zbierać i iść na śniadanie - powiedziała. - Zauważyli cię - dodała.
- Wiem.
Zaśmiała się cicho i przymknęła oczy.
- Ichi, jesteś taki...
- Uroczy? - wciąłem się.
- Beztroski - powiedziała rozbawiona.
Zdziwiłem się jej wesołością, ale także rozumiałem jej zachowanie. Była po prostu... szczęśliwa.
- Serio? A ty przezabawna moja droga Ryunne - rzekłem wstając.
Otworzyła oczy i roześmiała się. Była urocza w takim stanie. Jej śmiech był śliczny, a jej twarz podczas niego nabierała dziecięce rysy.
- Ichigo! Miej tego świadomość, że kiedyś zrobię ci krzywdę! - zagroziła.
******************
W jadalni panował hałas. Wszyscy prowadzili zawzięte rozmowy, gdy wraz z Ichigo weszliśmy do pomieszczenia zawołała nas Rukia siedząca tuż obok Renji'ego i mojego ojca.
Oboje ruszyliśmy w ich stronę. Nasze dłonie ocierały się o siebie co jakiś czas.
Usiadłam obok ojca. Na stole były wystawione talerze, na których były potrawy.
- Ohayo - przywitaliśmy się.
Zaczęłam jeść co jakiś czas spoglądając na Kurosakiego. Ja na prawdę go kochałam. W środku uśmiechałam się na niego patrząc za każdym razem. Jest niezwykły i cudowny. Nigdy nie potrafiłabym mu powiedzieć złej rzeczy. Nigdy, ale gdyby czy nie kochać znaczy wybaczać?
Coś za bardzo idealizujesz Ichigo, szczególnie patrząc na to pod takim kątem iż chciałam zrzucić go z dachu (w którymś z twych rozdziałów). Powtarzam ZRZUCIĆ a nie tak jak ty mi zarzucasz uśmiercić ^.^
OdpowiedzUsuńMyślisz, że o tym nie wiem, iż go jak to ujęłaś za bardzo idealizuję.... powtarzam - wczoraj myślałam o dziwnych rzeczach przez Ewę... a musiałam napisać ten rozdział i dlatego też podzieliłam go na dwie części. Druga będzie lepsza i już nie mam ochoty pisać romantycznych wątków, nie potrafię ich pisać bo za bardzo koloryzuję chcę się skupić na bardziej ważnych wątkach. Dlatego też porzucam pisanie opowiadań z dużym wpływem miłości dwóch postaci bo w moim wykonaniu jest to straszne. A kiedyś potrafiłam tak ładnie opisywać takie rzeczy, ale odkąd oglądam Bleach zapomniałam jak się takie rzeczy pisze!
OdpowiedzUsuńsię rozpisało...
UsuńO przypomniało mi się mam nadzieję iż Romek Afro Schinigami się pojawi
UsuńTen Afro to zły człek, o złych intencjach, Aniele...
OdpowiedzUsuń