Rozdział 12, trochę spóźniony. Na początku myślałam, że nie wyjdzie, ale... chyba wyszedł? Mam taką nadzieję... Ojj Ichi ^^ Ojj Ryu...
Rozdział 13 pojawi się dopiero w środę bo moja mama zabiera laptop w podróż do Torunia ^^, lecz będę pisać, ponieważ na tablecie da się, choć nie poprawia mi tych cholernych błędów, no ale cóż trzeba polegać na internecie jak zapomnę o tym jak coś się pisze :D
"Jestem szalony - wyszeptał.
Zaśmiałam się cicho.
- Wcale nie, Ichigo"
- Yachiru - szepnęłam.
Spojrzałam w stronę ojca, który patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Musume-san* - rzekł.
- Otō-san - wyszeptałam.
Ruszyliśmy w swoją stronę i gdy byliśmy już blisko siebie rzuciłam się w jego potężne ramiona. Otulił mnie swoimi rękoma moje ciało.
- Tęskniłam, ojcze. Tęskniłam - powiedziałam przez łzy.
Zaczęłam płakać. Zacisnęłam mocno powieki.
- Ryunne, przecież ty... to niemożliwe, że tu jesteś... - mówił.
- Chichi, ale odzyskałam pamięć i moce. Pomogli mi w tym Ichigo i Urahara, oni najbardziej. To wszystko jest takie... nieprawdopodobne... nareszcie jestem w miejscu, gdzie pasuję...
- Martwiliśmy się o ciebie wraz z Yachiru, gdy zostałaś zapieczętowana. Chcieliśmy jakoś ciebie wyrwać spod tej kary. Dużo rozmawiałem z Kapitanem Dowódcą. Prosiłem aby pozwolił ci wrócić, lecz bezskutecznie, a teraz sama pojawiłaś się tutaj i jeżeli cię wykryją...
Westchnęłam cicho i odsunęłam się od ojca. Yachiru ze mnie przeszła na mężczyznę. Stanęłam do niego bokiem i spojrzałam w niebo chwytając swoją prawą rękę, lewą.
- Uznają mnie za Ryoka, mam tego świadomość. Ichigo, Rukia oraz Renji także mogą zostać uznani za Ryoka, a są sprzymierzeńcami. Ja... przyszłam tu bez pozwolenia.
Ojciec położył mi rękę na ramieniu. Zwróciłam na niego wzrok. On uśmiechał się szeroko.
- Na razie jesteście tu. U mnie jesteście bezpieczni - zagwarantował troskliwym głosem.
Ichigo podszedł do nas i zwrócił się do kapitana.
- Zaraki-san, musimy pomóc Ryunne odzyskać szacunek wśród kapitanów oraz Yamamoto-sama.
- Wiem o tym. Może porozmawiamy o tym rano, a teraz się prześpicie? - spytał.
- Z chęcią - powiedzieliśmy zgodnie.
****************
Ojciec zaprowadził każdego do wolnego pokoju tylko ja dostałam swój dawny pokój. Pomieszczenie wyglądało tak jak kiedyś. Przy jednej ze ścian stała ozdobna etażerka**, a obok niej szafa, w której były poukładane, piękne zrobione z delikatnego materiału kimona o przeróżnych zdobieniach i kolorach. Po środku leżała mata, na której była ułożona jasno niebieska kołderka z motywem kwiatów, a poduszka miała kolor bieli.
Pomieszczenie to było dosyć duże aby pomieścić wielu ludzi. Uklękłam na macie i pogładziłam dłonią materiał.
- Czemu jestem smutna? - spytałam siebie.
~ Ryunne, to radość bo jesteś w końcu w domu. To nie jest smutek ~ usłyszałam głos Apokalipsy.
Uśmiechnęłam się na jej słowa. Radość, która mnie ogarniała była nieograniczona.
Pokój był pogrążony w ciemności. Westchnęłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
- Dobranoc, Apokalipso.
~ Oyasumi nasai***.
I jej głos umilkł, a ja siedziałam sama na macie. Odkryłam nakrycie i wskoczyłam pod nie. Przez długi czas leżałam tak próbując zasnąć, aż w końcu mrok mnie ogarnął.
****************
Przez całą noc nie mogłem zasnąć. W mojej głowie kotłowały się różne myśli dotyczące przede wszystkim Ryunne. Dziś uświadomiłem sobie, że ona jest dla mnie na prawdę ważna. Jej uśmiech daje mi powód do radości, a jej strach budzi we mnie smutek.
- Co jest ze mną nie tak? - spytałem sam siebie.
Oparłem się o ścianę i zwróciłem wzrok na palącą się świeczkę, która oświetlała, choć trochę pokój. Mimo, że musiałem rano wstać nie pocieszał mnie ten fakt, że mogłem sobie teraz spokojnie spać. Tak się nie da, gdy myślę tylko o Ryunne.
Zamknąłem oczy i podciągnąłem jedną nogę do brody, a dłonią przetarłem sobie senną twarz. Nienawidziłem rozmyślać o tym czego nie mogę mieć, ale czy ona nie jest w zasięgu mojej dłoni? Czy nie jestem godny bycia blisko tej istoty?
- Ryunne - wyszeptałem.
Nie chciałem tu tak siedzieć bezczynnie patrząc na gaszącą się świeczkę i rozmyślać o tej dziewczynie. Miałem ochotę pójść do niej i powiedzieć jej co czuję. Wyrazić swoje uczucia, lecz czy to jest możliwe? Śmiech rozległ się w moim umyśle.
Dobrze mi znany śmiech kogoś kogo stłumiłem obejmując jego moce. Teraz sam potrafiłem zakładać maskę Hollowa, jego maskę. Visored'zi**** pomogli mi stłumić moje wewnętrzne alter ego, lecz nie do końca. On w każdej chwili mógł się pojawić. W chwili słabości, czyli takiej jak ta.
~ Ichigo, śmieszysz mnie! ~ rozbrzmiał jego szyderczy głos.
Westchnąłem cicho otwierając szeroko oczy.
- Serio? - zapytałem. - Dawno cię nie słyszałem.
~ A kogo to wina? ~ zadał pytanie, na które znał odpowiedź. ~ Twoja! Przez ciebie, Ichigo, przez twoją wolę nigdy nie mogę dokończyć walki. No, ale cóż - Króla się nie wybiera, prawda?
Uśmiechnąłem się na jego słowa i zacząłem bawić się nitką, która w niewiadomy mi sposób znalazła się w mojej ręce.
- Czy ty masz pojęcie co mówisz? Króla się wybiera, głosuje się na niego. Ludzie wybierają swojego władcę - poprawiłem go.
Spojrzałem spod przymrużonych oczu na mrok, który mnie otaczał. Dosłownie przed chwilą wygasła ta świeczka.
~ To czemu ja nie mogłem dokonać wyboru? ~ zapytał z widoczną wyższością w głosie.
- To twój problem - prychnąłem.
Zaśmiał się. Wyobraziłem sobie jego bladą jak kreda twarz i te białe włosy oraz oczy z żółtymi tęczówkami i czarną gałką oczną. Te jego wrogie spojrzenie i szyderczy uśmiech. Mój wewnętrzny Hollow brzydził mnie, lecz dzierżyłem do niego w jakiś sposób szacunek.
~ Ichigo, ta Ryunne jest na prawdę niezwykła. Ja także dzierżę do niej jakieś "uczucia", wiesz? Ta dziewczyna ma w sobie jakąś mroczną iskrę, która pociąga nas do jej osoby, do jej duszy.
Jego słowa zdziwiły mnie i to dosłownie, aż mnie zamurowało. Zamrugałem parę razy oczami i wstałem uświadamiając sobie, że chcę być teraz przy niej.
- Wiesz, po raz pierwszy od początku naszej znajomości mówisz coś konkretnego - powiedziałem. - A teraz idź już sobie. Chcę zajrzeć do Ryu-chan i nie mam ochoty słuchać twojego gadania, które potwornie mnie irytuje - warknąłem.
Śmiech.
~ Irytuje? Na prawdę? Oj nie miałem pojęcia! No ale dobra, dobra! Zostawiam cię sam na sam z "Diaboliczną Istotą" zwaną Ryunne Kenpachi... a i zapomniałem! Pamiętaj, dbaj o to ciało bo ono kiedyś będzie należeć do mnie ~ zaśmiał się.
Jego obecność znikła, a ja byłem już sam. Jak zawsze gadał nie od rzeczy, ale aby nazwać Ry "Diaboliczną Istotą"? On jest na prawdę nienormalny.
Otworzyłem delikatnie drzwi aby nie wydały żadnego dźwięku. Wyszedłem na korytarz i zamknąłem je za sobą z taką ostrożnością jak wcześniej.
Zacząłem stawiać cicho nogi na podłodze i ruszyłem przed siebie zmierzając w stronę pokoju Ryunne. W każdym pomieszczeniu były zgaszone światła. Wszędzie panowała grobowa cisz i mrok, lecz to mi nie przeszkadzało w przemierzaniu części mieszkalnej baraków jedenastego oddziału.
Po chwili doszedłem do drzwi pokoju Ryu.
Cicho zapukałem.
Cisza.
**************
Ze snu wyrwało mnie ciche pukanie w drzwi. Zastanawiało mnie komu przyszło do głowy budzenie mnie w środku nocy.
"Chyba utłukę tego kogoś na kwaśne jabłko!" - pomyślałam.
Przetarłam zaspane oczy i podniosłam się z maty podchodząc do drzwi. Na mojej twarzy zapewne wymalowało się zdziwienie, ponieważ postać opierająca się o równoległą ścianę to był...
- Ichigo - wyszeptałam. - Co ty tu robisz o tej porze? - zapytałam.
Chłopak uśmiechnął się szeroko przy czym zamykając oczy i przekrzywił głowę w bok.
- Zaprosisz mnie? - spytał nonszalancko.
Kiwnęłam głową i odsunęłam się od wejścia wchodząc do środka. Marchewkowowłosy wkroczył w moje skromne progi i wykrzywił swoje usta w grymas.
- Nasze pokoje są mniej... - zaciął się poszukując dobrego słowa. - szykowne.
Ziewnęłam cicho. Spojrzał na mnie i usiadł na krześle stojącym przy biurku. Rozsiadł się w nim jakby był u siebie.
- Rozumiem, że cię obudziłem?
- A nie widać? - zapytałam przeciągając każdą literę.
Przymknął oczy i zaczął oddychać spokojnie.
- Widać i to bardzo - wyszeptał.
Wstał z krzesła otwierając szeroko oczy i zmierzając w moją stronę. Serce zaczęło mi łomotać. Czułam jak pulsują mi żyły, a mój oddech stał się szybszy.
Stanął na przeciwko mnie. Jego i moją twarz dzieliły zaledwie centymetry.
Czy on... czy...
NIE!
Obudź się Ryunne to nie jest możliwe. On nie może... to nie może być tak...
Ręką zgarnął mój zagubiony kosmyk za ucho i uśmiechnął się lekko. Czułam jak robi mi się gorąco. Stałam tak sparaliżowana jego dotykiem.
- Wiesz... odkąd cię poznałem czułem, że moje serce należy do ciebie. Pragnąłem cię chronić i... chyba też kochać. Nie...
- Nie rozumiałeś tego uczucia - dokończyłam za niego. - Ze mną było to samo.
Wpatrywałam się głęboko w jego brązowe oczy. Był taki piękny. Moja dłoń powędrowała do włosów chłopaka. Poczułam delikatną czuprynę, którą chciałoby się dotykać i dotykać. Chwycił mój nadgarstek i przysunął go do swoich ust. Musnął moją skórę wargami. Przymknął oczy.
Zadrżałam przerażona, ale także zafascynowana.
- Jestem szalony - wyszeptał.
Zaśmiałam się cicho.
- Wcale nie, Ichigo - rzekłam.
Rozszerzył powieki. Jego oczy iskrzyły się miłością i zaufaniem.
- Tak... - zaczął.
- To ja jestem szalona. To moje serce bije mocniej na twój widok oraz każde spojrzenie. Czuję się rozgrzana, gdy twoja dłoń dotyka mojego ciała. Boję się tego uczucia, ale także ufam jemu. Wiesz czemu? - zadałam pytanie, na które sama odpowiedziałam. - Bo moja dusza mówi mi, że jesteś godny wszelkich pięknych uczuć. Nawet moja Apokalipsa polubiła ciebie! - podniosłam głos śmiejąc się pod nosem.
Patrzyłam prosto w jego oczy. Głęboko w jego oblicze. Czułam jego ciepły oddech na swojej skórze.
Ręką powędrował do mojej twarzy i zaczął ją głaskać. Wodził palcami po moim podbródku, a następnie po wargach. Opuszkami pogłaskał mój nos, a później dotarł do czoła. Chwycił pukiel moich włosów i przeczesał je ręką.
Zaśmiał się cicho.
- Jesteś dziwna - stwierdził.
Zrobiłam skwaszoną minę.
- Lecz w dobrym tego słowa znaczeniu - dodał.
Moje usta wygięły się w bladym uśmiechu. I... przypomniałam sobie tą moją tajemnicę.
***************
Siedziałam na przeciwko jakiegoś Shinigami'ego, który był odziany w takie samo kimono jak każdy inny z naszego gatunku. Był to mężczyzna w dość podeszłym wieku.
Przebywaliśmy w pomieszczeniu bez drzwi i okien. Ta biel. Za jasno.
Nie widziałam dokładnego zarysu twarzy człowieka, ale było tak zawsze przy napływie wspomnień.
- Ryunne-san, Genryusai-sensei kazał mi potwierdzić jego hipotezę, iż potrafisz wchodzić do umysłu Shinigami i rozmawiać z jego Zanpaktou. Czy możesz mi to udowodnić? - zapytał.
Zaśmiałam się szyderczo.
- Czyżby sugeruje tym pan abym wkradła się do pańskiego umysłu? - odpowiedziałam pytaniem z nutką irytacji w głosie.
- Proszę nie nazywać mnie "panem"...
- A czyżby "pan" nie był mężczyzną? - zażartowałam wcinając się w jego przemówienie.
Prychnął i wstał z krzesła opierając się obiema dłońmi o stół i spoglądając na mnie.
- Nie mam ochoty słuchać twoich kpin, Ryunne Kenpachi. Nazywam się Tsubashi Akai - przedstawił się.
- Och, jakiś ty zbulwersowany, Akai-san - rzekłam śmiejąc się z niego.
- Czy możesz mi dać spokój i ukazać swoją nadprzyrodzoną moc? - zapytał.
Usiadł na swoje krzesło i założył ręce na piersi.
- A czy przypadkiem nie każdy Shinigami ukazuje swą "nadprzyrodzoną" moc przez swoje formy Zanpaktou, shunpo***** czy kidou? Większość ludzi w Rukongai****** nie posiada takich mocy jak my. Tylko nieliczni mogą stać się Shinigami. Spójrz także na Świat Ludzi, każdy człowiek żyje tam po swojemu. Przestrzegają prawa, ale także je łamią, ale nie posiadają takich mocy jak my, choć budują drapacze chmur i używają maszyn, których my nie pojmujemy. Są wynalazcy, którzy tworzą nowe rzeczy. Jest pomiędzy nami wielka różnica. Oni nie mają mocy. My ją mamy, a więc czym jest dla ciebie ta "nadprzyrodzona" moc? - zapytałam go przerywając swoją wypowiedź.
- Ryunne, nie mam ochoty prowadzić dyskusji na temat Rukongai oraz Świata Ludzi. Przejdźmy do sedna naszego spotkania. Pokaż to o czym mówił mi Kapitan Dowódca...
Skupiłam się na jego reiatsu. Na jego konsystencji i skupieniu cząsteczek duchowych. Aż dotarłam.
Zaczęłam majstrować przy jego umyśle szukając dobrego klucza, który miał otworzyć zamek do jego świata. Moje poszukiwania odniosły skutki. Otwarłam wrota do umysłu Akai'a.
Było tam przesadnie biało. Na mlecznym niebie wisiały czarne gwiazdy oraz złoty Księżyc. Ten świat był odzwierciedleniem jego duszy, a więc wnioskując o tym świecie, iż jest istotą niewinną, lecz także otaczającą się bogactwem bądź chciwością jak i również bólem otaczającym jego życie.
Przede mną pojawiła się postać.
Kontury jego twarzy były lisie. Włosy miał rude, a oczy czarne jak noc. Nosił białe kimono przeplatane złotym pasem.
Ukłoniłam się lekko przed nim.
- Ohayo! - przywitałam się.
~ Co tu robisz? ~ spytał nieufnym tonem. ~ To nie twój świat.
- Wkradłam się w twojego Mistrza skromne progi szukając czegoś ciekawego - wytłumaczyłam.
Uśmiechałam się szeroko.
Postać na moje słowa wzdrgnęła się i chwyciła do rękojeści katany, która znikąd pojawiła się u jego boku.
~ Jesteś dla mnie wrogiem, a wrogów się usuwa ~ krzyknął.
- Ojej! Straszne! - wrzasnęłam zirytowana.
I po tych słowach powróciły do mnie wspomnienia, gdy wchodziłam do czyjegoś umysłu.
***********
Słyszałam znany mi głos przy uchu, który pragnął mnie ocucić.
- Ryunne! - mówił. - Ryu, co jest? Coś zrobiłem nie tak? - pytał.
Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Ichigo. Uniosłam się na łokciach i spojrzałam prosto w jego oczy. Na jego twarzy malowało się zmartwienie.
Do moich oczu napłynęły łzy.
- Co jest? - zapytał.
Przytulił mnie do siebie, a ja wczepiłam dłonie w jego włosy. Zaczęłam potwornie płakać.
To co zobaczyłam. Jaka byłam. Oschła i taka zimna.
Śmiałam się z Shinigami.
Kpiłam z niego.
Żartowałam sobie z bardzo poważnej sprawy.
Bawiłam się czasem, który nie ubłagalnie szybko płynie.
Byłam inna niż teraz, odmienna. Zastanawiało mnie to czemu taka byłam. Teraz moje serce było dobre. Chciałam dobra. Chciałam aby ludzie pokładali we mnie nadzieje. Mój charakter był ostry jak brzytwy.
- Ichigo - wyszeptałam.
Chłopak smyrał mnie po plecach delikatnie i czule.
- Co się stało? Powiesz mi? - spytał.
Wciągnęłam głęboko powietrze do płuc i odsunęłam się od niego tak aby nie poczuł się odrzucony. Przetarłam wierzchem dłoni łzy i pociągnęłam nosem. Przyglądałam się swoim dłoniom otwierając je i ściskając.
- Urahara zapewne ci mówił o tym, iż potrafiłam wtargnąć do umysł Shinigami - powiedziałam.
- Taaak - potwierdził przeciągając samogłoskę. - No i co z tego?
- Ja... kiedyś byłam inna... niemiła i oschła... nie wiem czy przypadkiem nie też zła... - szepnęłam przez zęby.
*Musume-san (z szacunkiem) - córka
** etażerka - lekki przenośny mebel stojący na podłodze, składający się z kilku półek, umieszczonych jedna nad drugą. Pojawił się w okresie klasycyzmu (za Ludwika XVI we Francji). Zwykle posiada lekką konstrukcję, nie jest zabudowany. W języku polskim istnieje rozróżnienie na etażerkę i regał. W języku francuskim étagère to etażerka, ale także regał.
*** Oyasumi nasai - dobranoc
**** Visored - to grupa Shinigamich, którzy posiedli moce Hollowa.
***** Shunpo - to jedna z elementarnych technik szybkich kroków. Umiejętność, za którą nie potrafi nadążyć ludzkie oko.
****** Rukongai - (流魂街, Miasto Wędrujących Dusz) największa i najbardziej zaludniona część Soul Society. Miejsce przebywania zwykłych dusz.
Shunpo -
Prezydenta się wybiera, "zawód" króla jest dziedziczny chyba że panuje tam wolna Elekcja ^.^ Muszę Cię podszkolić z WoS'u
OdpowiedzUsuńA więc wolna Elekcja, Mistrzu ^^
UsuńJa chcę cię w końcu zobaczyć, muminie zwany Michą!!
To zobaczysz jutro! A muminem to jesteś TY!
UsuńNominowałam cię do Versatile Blogger Award. Więcej info na moim blogu
OdpowiedzUsuńhttp://tajemnicedylana.blogspot.com/
Pozdrawiam Justyna B.
Dzięki wielkie ^^
Usuń