sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 11

Rozdział 11, jak dla mnie jest dobry, ale nie wiem jak dla was. W końcu akcja zacznie się dziać na terenach Soul Society. 



"[...] Tak, Ichigo, ale to tylko łzy szczęścia [...]"


- Czemu to trwa tak długo? - spytał Renji.
Podniosłem na niego wzrok. Chłopak stał obok Rukii z założonymi rękoma na piersi. Oczami lustrował całe podziemne pomieszczenie, w którym parę miesięcy temu odzyskiwałem moce. To miejsce wyglądało jak skalna pustynia.
- Renji, a jak myślisz czy to jest łatwe dla Urahary? - zapytała Rukia.
Uśmiechnąłem się lekko, ale po chwili posmutniałem przypominając sobie jeszcze jedną istotną rzecz.
- To jest skomplikowane i trudne dla Urahary jak i Ryunne. Zastanówcie się przecież słyszeliście jej krzyki. Ona cierpiała - rzekłem spoglądając na dwójkę.
Kąciki ust Rukii uniosły się do góry wykrzywiając się w uśmiechu. Czarnowłosa zawsze dodawała mi odwagi, a także mówiła mi samą prawdę. Ja ratowałem ją już tyle razy z kłopotów. Byliśmy przyjaciółmi.
W tym momencie wyczułem silne, a wręcz przeogromne reiatsu, które przyprawiało mnie o zawrót głowy. Widziałem jak Rukia prawie mdleje, a Renji na ostatkach sił stał na nogach i wpatrywał się za mnie z szeroko rozwartymi oczami.
- Ichigo-kun, to prawda cierpiałam, ale to był miły ból, który mówił mi, iż będę znów tym kim kiedyś byłam. Ale...
Usłyszałem zacinający się głos Ryu.
Spojrzałem za siebie i ujrzałem ją. Była ubrana w czarne kimono, które miał każdy Shingami, a przy pasie umieszczoną katanę. Jej długie, czarne włosy układały się na ramieniu, a oczy iskrzyły się widocznym szczęściem.
- Ryu... - wyszeptałem.
Poczułem jak przytłacza mnie jej moc. To zapewne dlatego Urahara kazał jej ukryć reiatsu, gdy będziemy w Seireitei. Bo gdyby przechodziła obok jakiegokolwiek, zwykłego Shingami ten by padł z wycieńczenia.
Kisuke szepnął coś Ryunne do ucha. Ta kiwnęła głową. 
- Droga Wiązania numer dwadzieścia sześć, Wygięcie Światła - wyrecytowała. 
Nie czułem już jej reiatsu, a moje zawroty głowy minęły. Dziewczyna lekko ukłoniła się w naszą stronę i podeszła do mnie. 
Gdy stanęła u mojego boku poczułem ciepło bijące od jej ciała. Przeczesała włosy dłonią i uśmiechnęła się. Zwróciła wzrok na Renji'ego i Rukię, którzy wyglądali już normalnie. Kuchiki wyglądała na zadowoloną, a Abarai stał zamyślony.
- Ryu-chan, czy pamiętasz jak otwierało się bramę Senkai? Byłoby lepiej gdybyśmy otworzyli ją w barakach jedenastego oddziału, to będzie bezpieczniejsze - powiedział Kapelusznik. 
Shōjo zrobiła skwaszoną minę. Wyjęła z pochwy katanę. 
- Jeżeli mnie pamięć nie myli to się robi tak...
Wycelowała zanpaktou w powietrze. Połowa ostrza zanurzyła się w powietrzu tworząc zakłócenia w obrazie. Przekręciła Apokalipsą jak kluczem. Pierwsze drzwi otworzyły się szeroko, a za nimi były drugie, które także się otwarły. Ujrzałem jak zawsze to rażące oczy światło. 
Z wnętrza bramy wyleciały cztery piekielne motyle, które są potrzebne do przejścia pomiędzy światami. 
- No i jest! - krzyknęła wesoło. 
Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Renji zagwizdał zachwycony, a Rukia założyła ręce na piersi. Ja tylko poczułem zafascynowanie i podziw dla Ryu. 
- Dobrze, idźcie... jak traficie do Seireitei znajdziecie się na terenie jedenastego oddziału. Tam będziecie przynajmniej na razie bezpieczni. Przeprowadźcie z Zarakim poważną rozmowę na temat odzyskania dobrego imienia Ryunne wśród najwyższych głów. Jeżeli Kapitan Dowódca albo kto inny was wykryje, a przede wszystkim, gdy odkryją obecność Ryu-kun, mogą was wtedy uznać za Ryoka* - wytłumaczył geta-bōshi. 
Wszyscy kiwnęliśmy głowami. Na przeciw bramy stanęliśmy wszyscy obok siebie. Piekielne motyle podleciały do każdego z nas. 
Czułem jak od Ry emanuje wahanie jak i satysfakcja. Słyszałem jak dziewczyna szybko oddycha.
- Ryunne, będziemy z tobą tam gdzie jesteś niemile widziana. Pomożemy ci nawet, gdy będzie od tego zależało nasze życie. Ryu... - obiecałem jej wpatrując się w jej oblicze.
Rysy twarzy Ry stały się ostrzejsze. Shinigami rzuciła mi miłe spojrzenie, ale widziałem w jej oczach krystaliczne kropelki łez. 
- Ty płaczesz? - spytałem.
Podniosła rękę do góry i wytarła kciukiem łzy. Na chwilę na jej twarzy zawidniał uśmiech, lecz po chwili znikł. 
- Tak, Ichigo, ale to tylko łzy szczęścia - wyszeptała. 
Dziwiłem się tym, iż dziewczyna wypowiedziała moje imię bez żadnego grzecznościowego sformułowania. Przecież to ona mnie skarciła za to, że powiedziałem do niej bez przyrostka. Czyżby Ryu uznała mnie za przyjaciela? To oznaczało, że czuje do mnie zaufanie co mnie niezmiernie cieszyło. 
- To idziemy! - wykrzyknął Renji. 
I weszliśmy do bramy. 

****************

Przechodząc przez bramę Senkai czułam dziwne, łaskoczące, dobrze mi znane uczucie, które przyprawiało mnie o uśmiech. Przez całą drogę co jakiś czas spoglądałam na Ichigo. Nie wiedziałam czemu odezwałam się do niego jak do przyjaciela? Sama tego nie rozumiałam, lecz właśnie razem z nim zmierzałam do Seireitei na spotkanie z przeszłością. 
Po jakimś czasie ujrzałam wyjście. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie i przyśpieszyliśmy kroku. 
Moje serce waliło jak młot. Tak bardzo się bałam, ale i cieszyłam. Czułam jak moja głowa pulsuje przez buzujące we mnie nerwy. To teraz miałam ujrzeć mój dawny dom. 
Postawiłam ostatni krok, który dzielił mnie od wyjścia. Moja stopa przekroczyła próg i stanęła na miękkiej, zielonej trawie. W końcu całe moje ciało znalazło się poza światłem. Piekielny motyl odleciał ode mnie. Patrzyłam za oddalającym się stworzeniem, a gdy znikł mi z oczu rozejrzałam się. 
Na niebie wisiał jarzący się światłem księżyc. 
Staliśmy na podwórku pogrążonym w mroku. Było tu parę drzew sakury, na których były różowe kwiatki. Przed nami był bardzo długi budynek z charakterystycznym, japońskim dachem jak i ścianami, które były zrobione ze specjalnego tworzywa. Drewniane filary umieszczone na werandzie podtrzymywały dach, który wystawały poza konstrukcję. 
Wiedziałam co to za miejsce. To była główna siedziba jedenastego oddziału. 
Tu często na schodkach siedział mój ojciec, który prowadził ze mną rozmowy. Obejmował mnie wtedy mocno i opowiadał swoje krwawe i zawzięte walki. Mówił o tym jak poznał moją matkę, Yukiku, która nie bała się wymierzonej w siebie katany, nie bała się śmierci, którą chciał jej dać zabójca. Wtedy mój ojciec ją uratował. Tak ona się w nim zakochała, tak zaczęła się rodzić pomiędzy nimi miłość. Pamiętam jak opowiadał o tym jak znalazł Yachiru, która była dla mnie jak siostra. 
- Intruzi! - usłyszeliśmy krzyk z baraków. 
W budynku zapaliło się światło. Drzwi otworzyły się szeroko, a zza nich wybiegli Shinigami ubrani w czarne kimona. 
Ichigo wywinął oczami zirytowany, a Renji zaśmiał się. Rukia tylko wpatrywała się w zebranych. 
Wszyscy otoczyli nas z każdej strony. Na przód wyszyły dwie znane mi twarze. Pierwszy to był Ikkaku, na którego twarzy pojawiła się powaga. Drugi zaś przy swoim kimono miał pomarańczowy kołnierz obejmujący szyję i część klatki piersiowej odsłaniającą mundur. Materiał ten był połączony luźnym sznurem biegnącym do jego długiej opaski na prawej ręce. Na prawej rzęsie i brwi miał doczepione kolorowe pióra. Czarne włosy dosięgały mu do szczęki, a jego fioletowe oczy spoglądały na nas po kolei, lecz jego wzrok zatrzymał się na mnie. 
- Skąd wyście się tu wzięli? - spytał.
Prawą ręką przeczesał swoje włosy i uśmiechnął się lekko. 
Ikkaku patrzył na mnie z szeroko rozszerzonymi oczami. 
- Ja ciebie znam! - krzyknął. - Ty ćwiczyłaś na mnie kidou!
Puściłam do niego oczko z irytacją. 
- Nie myślałam, że będziesz o tym pamiętać. Czy to było, aż tak istotne zdarzenie w twoim życiu, Madarame Ikkaku? - zapytałam. 
Uniosłam do góry prawą brew i oparłam ręce na biodrach. 
- Ona ćwiczyła na tobie kidou? - zadał pytanie skierowane do Ikkaku, czarnowłosy. 
Chłopak zaczął się zwijać ze śmiechu. Rzucił się na trawę i dalej chichotał. 
- To nie jest śmieszne! - wykrzyknął zły Madarame. 
- Ależ jest! 
Fioletowooki wskazał ręką na łysola, który przybrał mroczny wyraz twarzy. 
- Co tu się dzieje? 
Usłyszałam głos mojego ojca. Szedł w naszą stronę spoglądając na całe zebranie. Na jego ramieniu siedziała Yachiru, która chyba została wyrwana ze snu, ponieważ przecierała oczy i ziewała. 
Czarnowłosy wstał z ziemi i otrzepał się z piachu. 
- Kapitanie... - zaczął Ikkaku. 
Czułam jak się trzęsę ze strachu, a także szczęścia. Chciałam rzucić się na jego szyję i powiedzieć, że się stęskniłam. 
Ojciec spojrzał na Ichigo i uśmiechnął się szeroko. Najwyraźniej nie dostrzegł jeszcze mojej obecności. Przecisnął się przez tłum. 
- Ichigo, czyżbyś przyszedł się ze mną zmierzyć? - zapytał z nadzieją. 
Kurosaki zmieszał się, ale po chwili oprzytomniał.
- Jak na pojedynek to chyba za późno - rzekł chłopak. 
- Przyszliśmy tu w innej sprawie, Zaraki-san - wtrąciła się Rukia. 
Ojciec zwrócił na nią wzrok, a z jego twarzy znikł uśmiech. 
- A w jakiej, Kuchiki Rukio? - zapytał. 
- Chodzi o nią...
Dziewczyna wskazała na mnie. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i... znieruchomiał. Jego oczy prawie wyszły z orbity. 
- Ry... u... nne... - wyszeptał. 
Yachiru otworzyła zaspane oczka i spoglądając na mnie wyskoczyła w moją stronę. Dziewczynka wpadła w moje ręce i wtuliła się we mnie. 
Onē-san**! - wrzasnęła dumna. - Jak ja się za tobą stęskniłam!
Przytuliłam ją mocno do siebie i wyszeptałam jej do uszka:
- Ja za tobą także, Imōto-san***. 


**Onē-san (z szacunkiem) - starsza siostra
***Imōto-san (z szacunkiem) - młodsza siostra
*Ryoka (旅祸, Podróżujące Zło) jest terminem Gotei 13 do identyfikacji osób, które są w Soul Society niezgodnie z prawem, zarówno sojusznicy, rebelianci, intruzi, dezerterzy lub najeźdźcy. Mówi się, że nic dobrego nie może przyjść z Ryoka.
Brama Senkai - 



Piekielny Motyl - 




6 komentarzy:

  1. Aaaa Yachiru ;A; Wzruszyłam się ;A; A Yumićka mnie rozwalił xD Aż sobie wyobraziłam tę wymianę zdań między nim a Ikkaku xD Poza tym wspomnienia z poprzedniego rozdziału zostały fajnie opisane, cieszę się, że Ryu odzyskała pamięć c: teraz jestem ciekawa co dalej z nią i Ken-chanem .3.
    Pozdrawiam~ :3
    PS. Nie komentowałam wcześniejszych notek, bo nie było mnie w domu, a powiadamiać mnie możesz na gg podanym w profilu czy też na asku który jest w ostatniej notce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki heh i będę ci pisać na GG bo asku takowego aktualnie nie posiadam ^^

      Usuń
  2. No i w końcu zaczyna się szybsza akcja xD
    Ciekawa jestem jak Ryunne zostanie przyjęta w 11 oddziale... Ikkaku pewnie nie będzie zbytnio zadowolony, w sumie mu się nie dziwię.
    Nieźle opisałaś powitanie przez Yachiru - słodko i uroczo, jak na tą małą przystało.

    PS. Nie "żebraj" o komentarze, bo to żałosne. Jeśli uznam, że rozdział wart jest komentarza to skomentuję. Od nikogo nie wymagam komentowania moich rozdziałów i tak samo nie zmuszam się by skomentować wszystkie cudze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznij się martwić o fabułę, bo przez mój jakże genialny pomysł będzie nie ogarnięta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martwię się moja droga, ponieważ na Cest la vie mon ami będę miała bardzo duży wpływ tylko martwię się o moją Neverli, o Hichigo, Ichigo oraz Ryunne, a także to zaplanowane Hueco Mundo... to będzie zaiście dzikie ^^

      Usuń
  4. Zaiste... Dzikie jak my. ^.^

    OdpowiedzUsuń