No to macie rozdział 4, a 5 jest już w przygotowaniu, zapewne już jutro, a może i nawet dziś się ukaże ^^
"[...] bo gdy uwolni całą swoją moc... może przez to ucierpieć cała Karakura [...]"
- Konbanwa*, Urahara-san - przywitałem się z Kisuke.
Kapelusznik wyglądał jak zawsze ubrany w ciemno-zielone kimono, czarny płaszcz z białymi rombami u dołu i tradycyjne japońskie sandały oraz zielono-biały kapelusz. Jego włosy były kolorze słomianego blondu, a szare oczy przyglądały mi się z zaciekawieniem.
Urahara siedział po turecku machając sobie wachlarzem przy twarzy. Jego usta były wykrzywione w szerokim uśmiechem.
- Co cię sprowadza, Kurosaki-san? - spytał stając.
Położył wachlarz na pobliskim stoliku i podszedł do mnie. Ja wciąż miałem w kieszeni ten szkic przedstawiający mnie z maską Hollowa. Zastanawiał mnie ten fakt skąd ona wiedziała, że czasem tak wyglądam. Przez cały czas w drodze do sklepu kapelusznika w sandałach rozmyślałem o tej dziewczynie. Ryunne zafascynowała mnie, ale i także przeraziła. Ta czarnowłosa o tak cudownych koloru wzburzonego morza oczami dziewczyna może być kimś wyjątkowym.
Wyjąłem z kieszeni rysunek i podałem go Kisuke. Mężczyzna zaczął przyglądać się z zaciekawieniem obrazku.
- Narysowała to dziewczyna, która chyba nie ma pojęcia o Shinigami... ma silne reiatsu i nosi nazwisko Kenpachi... - powiedziałem szybko.
Blondyn uniósł wzrok na mnie. Był zszokowany tym co powiedziałem.
- Kurosaki-san, może poczekamy na resztę, a w między czasie napijemy się herbatki? - zapytał.
Kiwnąłem lekko głową i ruszyliśmy do pokoju, gdzie zazwyczaj gościł nas geta-bōshi*.
********
Obudziłam się z krzykiem i usiadłam na łóżku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym znajdowałam się, a był to mój pokój w sierocińcu. Teraz, gdy mrok wszędzie nic, a nic nie dostrzegałam prócz latarni na zewnątrz. Na niebie zbierały się burzowe chmury zwiastujące nadchodzący deszcz. Ujrzałam piorun przeszywający niebo.
Wstałam i podeszłam do okna i je otworzyłam. Z podwórka zawiało chłodem. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Weszłam na parapet i wysunęłam się na zewnątrz. Nie było tu więcej niż trzy metry nad ziemią. Obok była drabina pożarowa, na którą weszłam i po chwili znalazłam się na dachu. Usiadłam na dachówce i przyglądałam się otaczającej mnie nocy.
- Czy ten sen był prawdą? - szepnęłam pod nosem.
Usłyszałam delikatny śmiech. Wiedziałam, że to Apokalipsa.
~ Tak Ryunne... był prawdą... ~ zadźwięczał mi w głowie jej głos.
Zmróżyłam lekko oczy i ścisnęłam dłonie w pięści.
- Jak mam odnaleźć całą prawdę? - zapytałam.
~ Podążaj za Kurosakim. On cię zaprowadzi do osoby, która sprawuje nad tobą pieczę.
W mojej głowie kotłowały się miliony pytań. Ichigo miał mnie zaprowadzić do kogoś kto mnie pilnuje, strzeże. Ten ktoś jest w jakimś sensie moim Aniołem Stróżem. Na samą myśl o Ichigo moje serce bije mocniej, a ja pragnę uśmiechnąć się szeroko, dla niego. Nie wiem co jest w tym rudowłosym chłopaku takiego niezwykłego, ale to coś przyciąga mnie do niego jak magnez.
- Kim ja jestem, Apokalipso?
Poczułam jej dłoń na swoim ramieniu. Spojrzałam na nią. Istota uśmiechała się szeroko, a jej oczy iskrzyły się radością. Siedziała za mną z podkurczonymi nogami.
~ Jesteś Shinigami, mistrzu.
Zadrgałam na jej słowa. Byłam Bogiem Śmierci? Jak taka rzecz jest możliwa?
- Shinigami?
- Hai ! - krzyknęła wesoło.
**********
Jakieś pół godziny później w sklepie Urahary pojawiła się Rukia wraz z Inoue, a po nich Sado. Na koniec przyszedł Ishida z pretekstem, że był w sklepie z rzeczami do szycia.
Każdy zasiadł na kolanach wokół stolika z herbatą i przyglądali się kapelusznikowi, któremu Ururu podawała ciasteczka.
Gdy dziewczynka wyszła z pomieszczenia Urahara spojrzał na Ichigo i podniósł rysunek do góry.
- Nie wiem jak to możliwe, ale chyba w Ryunne przez ciebie, Kurosaki-kun przebudziła się dawna, groźna Shingami - powiedział kładąc kartkę na stoliku.
Cały się spiąłem po słowach Kisuke, aż mój wewnętrzny Hollow zaczął się dobijać po to aby usłyszeć całą rozmowę.
~ Czyżby Urahara-san zwalał winę na ciebie? ~ usłyszałem szyderczy głos Hichigo.
Zignorowałem uwagę mojego alter ego i słuchałem kapelusznika. Nigdy nie słuchałem tego parszywego białasa we mnie. On tylko mnie podpuszczał i wkurzał.
- Kim ona w ogóle jest? - zapytałem.
Blondyn rzucił tajemnicze spojrzenie wszystkim zebranym i cicho zaśmiał się.
- No cóż. Ryunne Kenpachi w ciągu roku ukończyła Akademię Shinō, od razu trafiła do oddziału swojego ojca, Zarakiego Kenpachiego, ale tak na prawdę była ukrywana w tajemnicy. Nikt prócz kapitanów nie wiedział o istnieniu córki Kenpachiego, ponieważ Kapitan Dowódca stwierdził, iż jest zagrożeniem dla Soul Society. Ryu rosła w siłę, po krótkim czasie, gdy osiągnęłą Shikai "Porusz niebo i ziemię, Apokalipsa" udało jej się dojść do Bankai. Dziewczyna była także mistrzynią kidou jak i miecza. Jej styl walki był wart zazdrości, lecz jej serce było słabe. Ryunn kochała śmiać się i spędzać czas z Yachiru-chan, która jako jedyna z poruczników znała całą prawdę. Ech... Ryunne w jakiś sposób potrafiła dostawać się do czyjegoś umysłu przy czym miała prawo rozmawiać z zanpaktou Shinigami. Zanpaktou tej nastolatki było uważane za jedno z najbardziej niebezpiecznych. Ona zabiła wielu, choć nie była tego świadoma, dlatego też Yamamoto rozkazał wymazać jej pamięć oraz wysłać ją do świata żywych w formie wygnania. Ona wraz z Zanpaktou zostały zapieczętowane przez co ona nie pamięta o istnieniu Apokalipsy, ale teraz wyczuwam, iż moja podopieczna wreszcie wyszła spod zaklęcia. Zaraki powołał mnie na jej opiekuna tutaj. Powinniście ją znaleźć bo gdy uwolni całą swoją moc... może przez to ucierpieć cała Karakura - zakończył opowieść.
Także wyczułem bardzo wysokie reiatsu, które najprawdopodobniej należało do Ryunne, ale coś w jej pobliżu było niestabilne i mało wyczuwalne. Bardzo możliwe było, że to Pusty.
- Urahara-san, wybacz, ale chyba wyczuwam Pustego...
Geta-bōshi zatrzymał go ruchem ręki i zaczął zastanawiać się. Jeden kącik jego ust uniósł się nieco do góry.
- To nie Hollow, Ichigo-kun - powiedziała cicho Inoue.
Rzuciłem jej spojrzenie z pytaniem malującym się na mojej twarzy.
- A co niby? - spytałem.
Położyłem ręce na kolanach i westchnąłem.
- To Zanpaktou - rzekł Urahara. - a dokładniej Apokalipsa.
Zaciekawiony podniosłem wzrok na rozmówcę.
- Czemu ją wyczuwamy? - dopytywała Rukia.
- Achh... Apokalipsa potrafi się materializować dlatego też były z tą dwójką problemy... one atakowały z zaskoczenia. Zazwyczaj Apokalipsy nie było można wyczuć, ale dziś jest wyjątek. Ichigo zrobisz coś dla mnie?
- Hai, geta-bōshi.
Kisuke uśmiechnął się szeroko ukazując swoje zęby.
- Przyprowadź tu Ryunne. Mam jej coś do przekazania...
geta-bōshi - kapelusznik w sandałach
Konbanwa - Dobry wieczór
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz