To nie jest 22 rozdział, to jest rozpoczęcie Części 2, więc prolog :)
Wiem, że jest beznadziejny i wyciskany, lecz nie miałam pomysłu, ale na następny - mam!
Trzymajcie za mnie kciuki!
Rozpoczynamy nowy rozdział w życiu Ichigo i Ryunne :P
"[...]Co byś zrobił, mój drogi Aizen'ie?[...]"
Niebo wiszące nad Karakurą powoli z błękitu przeobrażało się w lazur. Chmury przypominające watę cukrową, płynęły po nieboskłonie. Możliwe, iż gdzieś tam w górze walczyli Shinigami.
I tak też było.
Ryunne wraz z Ichigo wychodząc z Bramy Senkai postanowili pójść powalczyć między sobą. To było nieco dziwne, aby dwie będące blisko siebie osoby zechciały stoczyć ze sobą pojedynek.
Ja przyglądałam im się z dołu, siedząc na dachu opuszczonego wieżowca.
Kurosaki wymierzał Kenpachi szybkie ruchy Zangetsu. Przecinał powietrze i skakał w górę. Było widać, że dziewczyna wyszła z wprawy, ale jakoś udawało jej się bronić. Odskoczyła do góry i zrobiła ruch, którego ani ja ani jej przeciwnik się nie spodziewaliśmy. Spadła na chłopaka z gradem silnych uderzeń zwalających rudowłosego na kolana.
Spojrzała się na niego triumufująco z góry i przykucnęła przy nim zakrywając jego twarz swoimi włosami.
Oboje wybuchli śmiechem, a Ichigo pociągnął zwyciężczynię na siebie przytulając do swego ciała jej małą istotkę.
Prychnęłam pod nosem i odwróciłam spojrzenie.
Miłość - obrzydliwe uczucie. Nienawidzę patrzeć na ludzi obdarzających się tą emocją. Miłość to jest coś tak dziwnego jak jedzenie robali, jeśli mogę to tak porównać. Istota ludzka powinna być równie samotna jak ja. Ale każdy ziemianin pragnie miłości.
Ichigo nie zasługiwał na moją przyjaciółkę, o nie.
Usłyszałam ruch za sobą i gwałtownie się odwróciłam.
- Witaj Neverli.
Wytrzeszczyłam oczy widząc mojego tak zwanego pana, który panował w Hueco Mundo. To on uzależnił mnie od swojej herbatki. Czasami za jego plecami z Arrancar'ami nazywamy go Herbacianym Królem, na szczęście nie miał okazji dowiedzieć się o swoim pseudonimie. Jeszcze. Jeszcze to dobre słowo.
Przełknęłam ślinę i pozwoliłam wypęznąć na moją twarz przebiegłemu, ale fałszywemu uśmieszkowi. Podparłam ręce na bokach i pochyliłam się do przodu w geście ukłonu.
- Aizen.
***
Podniosłam głowę znad twarzy Ichigo i spuściłam wzrok na dół. Zobaczyłam stary, niezamieszkany i wyniszczony wieżowiec. Stały na nim dwie osoby.
Jedna miała brązowe włosy i stała dosyć daleko od tej drugiej. Był to mężczyzna, a jego biały strój powiewał na wietrze unosząc się wraz z nim. Jeden kosmyk także szybował razem z wiatrem.
Druga osoba...
- Neverli... - wyszeptałam zdziwiona.
Potrząsnęłam Ichigo, który wpatrywał się we mnie tymi brązowymi oczami ze zszokowaniem.
- Ichigo tam jest Neverli! - powiedziałam dosyć głośno, ale nie tak, aby oni usłyszeli.
Usiadł po turecku delikatnie spychając mnie z siebie i mocno wychylając się do przodu z maksymalnie rozszerzonymi powiekami. Mocno wciągnął powietrze w płuca i wypuścił je przerażony.
- Trzeba powiadomić Uraharę... tamten facet to Aizen.
Przy ostatnim słowie zwrócił wzrok na mnie. Wiedział, że słysząc to będę chciała coś zrobić głupiego. I to bardzo głupiego. Miałam ochotę zlać dupę temu idiocie, który stał na dole i prowadził po cichu konwersację z Never. Zasłużył na moją złość. Ale czy dałabym mu radę? Może Nev udzieliłaby mi pomocy? A może ona dla niego pracuje?
- Czy oni wiedzą, że się tu znajdujemy? - spytałam odbiegając od tematu.
Ichigo złapał mnie za ramiona i zmusił do zajrzenia wprost w jego oczy.
- Bardzo możliwe, ale nawet nie próbuj stąd zejść, a ja pójdę po Uraharę, ok? Masz ich pilnować, nic więcej rozumiesz?
Krótko zachichotałam.
- Aż tak głupia nie jestem, Ichi. Proponuję ci iść, bo zaraz ich tu nie będzie - szepnęłam i odepchnęłam go w geście tego, aby ruszył się w końcu.
Wstał z miejsca i ostatni raz rzucił mi spojrzenie i shunpo popędził w stronę domu Kisuke.
***
- Co tutaj robisz, Neverli? - zapytał świdrując mnie wzrokiem.
Zaczęłam przechadzać się w kółko i próbowałam nie zwracać uwagi na zniknięcie Ichigo. Bez niego Ryu przy spotkaniu z tym Shinigami od razu trafi do Las Noches. Nie ma szans.
- Powiedzmy tak, że załatwiałam sprawy - odpowiedziałam obdarzając go uśmiechem morderczyni jaką mnie mianowano.
Aizen uniósł znacząco brwi i roześmiał się na moje słowa.
Podejrzewałam co ma na myśli.
- Zabijanie Shinigami nadal sprawia ci przyjemność?
Z prędkością shunpo podeszłam do niego i złapałam go za płaszcz tuż pod gardłem podnosząc go lekko do góry. Brązowowłosy i tak nie wyrażał żadnych emocji świadczących o tym, że się wkurzył. Znałam go dosyć długo i stwierdziłam, iż ta podła istota nie potrafi wyrażać jakiejkolwiek rzeczy, która mogłaby zdradzić jego słabość.
Wykrzywiłam twarz przebiegle ściskając jeszcze mocniej materiał. Przejechałam paznokciem po jego szyi patrząc na nią łakomo. Z przyjemnością przejechałabym po niej moim Madness'em.
Splunęłam na twarz mężczyzny. Ten się tylko wzdrgnął i szybkim ruchem starł należącą do mnie ślinę z policzka.
Byłam taka niska, a potrafiłam takiego faceta unieść nad ziemią.
- Nie martw się, kiedyś nadejdzie twoja kolej, poczekaj chwilę, pod koniec przyjdzie czas na ciebie, skurwysynie - wyszeptałam mu wprost do ucha ówcześnie przysuwając się niebezpiecznie blisko twarzy "przeciwnika" będącego mym pracodawcą.
Rzuciłam nim w powietrze, ale on szybko powrócił do dawnej pozycji patrząc na mnie z rozbawieniem. Oczy same mu się śmiały.
- Nie uda ci się, ja będę pierwszy, ale teraz - oboje potrzebujemy siebie nawzajem. Później możemy rozstrzygnąć wszelkie niedogodności, co ty na to? - zapytał stojąc już równo.
Zatarł dłonie o siebie kpiąco.
Wydałam z siebie dźwięk niczym wściekła kotka. Brzmiało to trochę jak warczenie, ale warczeniem nie mogę tego nazwać.
- No tak. Jesteś mi potrzebny, hę? A gdybym ja tak stanęła na czele twoich ludzi i zasiadła na twym tronie? Co byś zrobił, mój drogi Aizen'ie? Wtedy uzyskałabym wszytko co jest mi potrzebne - zaśmiałam się psychopatycznie.
Dawny kapitan 5 oddziału podniósł teatralnie rękę do góry, a tuż za nim otworzyło się coś w typie garganty.
Uniósł ku górze prawy kącik ust w półuśmiechu.
- Jushiro, nigdy mnie nie pokonasz, pracujesz dla mnie, nie wywiniesz się z tego, a tak a propos: Ryunne zostanie zabrana do Hueco Mundo, Stark już po nią przyszedł. - powiedział złośliwym tonem i zniknął.
Przerażona uniosłam oczy do góry i ujrzałam, jak pierwsza Espada szarpie się z moją przyjaciółką. Zła wyskoczyłam do góry, ale mężczyzna zniknął już w gargancie wraz z krzyczącą Ryunne.
- Zabiję go!
A miało być tak pięknie!
Czekam na 22 rozdział i pamiętaj o rozdziale specjalnym, który mi obiecałaś :D
OdpowiedzUsuńTo następne to część 2 więc nie 22 tylko 1 rozdział nowej części xD
UsuńCichoj xD
UsuńAle to dobre. Ponaglenie dla autora: gdzie dalsze Rozdziały.
OdpowiedzUsuńAutor aktualnie znajduje się w hibernacji aczkolwiek czas pisania dalej rozpocznie się niedługo, choć to niedługo odbędzie się przy powrocie Bleach jako anime :) bo po prostu, gdy nie ma nowych odcinków, ja tracę wenę, ale wiem, że wrócę, a zresztą mam dużo nauki, w trzeciej gimnazjum mamy dosyć dużo do zrobienia, więc ja nie mam czasu tak na prawdę na nic :/
Usuń